W dobie mediów społecznościowych, streamingu, podcastów i natychmiastowego dostępu do informacji, komunikacja stała się globalna jak nigdy wcześniej. Jednocześnie jednak okazało się, że język – choć uniwersalny w formie – bywa bardzo lokalny w treści. Przekaz, który działa w jednej kulturze, może nie zadziałać w innej. A nawet więcej – może zostać źle zrozumiany lub całkowicie zignorowany. Dlatego marki, media i agencje PR coraz częściej sięgają po usługę, która idzie dalej niż tłumaczenie – po transkreację.
Czym jest transkreacja?
Transkreacja to proces adaptowania treści z jednego języka na drugi w taki sposób, by przekaz emocjonalny, kulturowy i marketingowy pozostał skuteczny. To nie tylko tłumaczenie, ale kreatywne przepisanie treści z uwzględnieniem lokalnych realiów. Szczególnie potrzebna jest tam, gdzie liczy się ton komunikatu – w reklamie, kampaniach wizerunkowych, materiałach promocyjnych i mediach.
W praktyce transkreacja może dotyczyć haseł reklamowych, opisów produktów, skryptów wideo, kampanii w social mediach czy treści na stronę internetową. Zadaniem specjalisty jest nie tyle „przetłumaczyć”, co stworzyć na nowo – zachowując intencję i cel, ale dostosowując słowa, metafory, styl i nawet wizualną warstwę komunikatu.
Media i emocje – czyli dlaczego nie wystarczy dosłowne tłumaczenie
Media operują emocjami. Artykuł, wideo, podcast, kampania reklamowa – wszystko to ma wzbudzać zainteresowanie, wywoływać reakcję, przyciągać uwagę. Dlatego przekład treści medialnych wymaga czegoś więcej niż językowej poprawności. Konieczna jest znajomość kontekstu kulturowego, poczucia humoru, trendów, aktualnych wydarzeń i oczekiwań lokalnych odbiorców.
Dlatego coraz więcej firm współpracujących z międzynarodowymi mediami i agencjami sięga po usługę transkreacji, często oferowaną przez wyspecjalizowane zespoły językowo-kreatywne. Dzięki temu zyskują treści, które brzmią naturalnie w danym języku – jakby powstały lokalnie, a nie były importem z innego rynku.
Przykład z życia – reklama, która nie trafia
Wyobraźmy sobie, że marka odzieżowa przygotowuje kampanię pod hasłem „Stay fresh”. W USA może to być skojarzone z młodością, luzem, autentycznością. W Polsce? Dosłowne „Pozostań świeży” brzmi dziwnie, nieczytelnie i zupełnie nie działa. Tłumaczenie zawiodło. Ale kreatywna adaptacja, np. „Zachowaj swój styl” albo „Zawsze po swojemu”, może zrealizować ten sam cel – i zadziałać.
To właśnie robi transkreacja. Dostosowuje nie tylko słowa, ale i sposób myślenia.
Media cyfrowe potrzebują języka elastycznego
W dobie dynamicznych kampanii internetowych, multijęzycznych kampanii reklamowych i materiałów wideo dostępnych na całym świecie – transkreacja staje się nie tyle dodatkiem, co koniecznością. Firmy, które chcą skutecznie komunikować się z odbiorcami w różnych krajach, muszą zadbać o to, by ich przekaz nie tylko był przetłumaczony, ale i zrozumiały, autentyczny oraz kulturowo dopasowany.
Dlatego warto współpracować z zespołami, które rozumieją nie tylko język, ale i marketing, komunikację wizualną i mechanizmy działania mediów. Wiele firm łączy dziś kompetencje językowe z brandingiem, UX writingiem i social mediami – właśnie po to, by treść była „żywa” i skuteczna w każdej wersji językowej.